Święta kojarzą i się z zapachem korzennych przypraw, cynamonem...ogromną ilością bakalii...uwielbiam smak i zapach pieczonych pierniczków w rozgrzanym do czerwoności piekarniku. Sprawia to niezłą radochę zarówno mi jak i reszcie domowników. W końcu czuje się świąteczne szykowanie smakołyków.
Składniki:
300g miodu lipowego (oczywiście naturalnego, jakoś wychodzi tak mniej więcej 3/4 szkl.)
150 g masła (82%)
550 g mąki tortowej
2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka ciemnego kakao
1 łyżka mleka
1 jajko
1 duże opakowanie przyprawy do piernika (u mnie duże, bo 40g, ewentualnie 2 mniejsze, standardowe opakowania po 20g)
Przygotowanie:
Miód podgrzać ( ja akurat używam mikrofali) , żeby stał się płynny.
Masło rozpuścić w garnku, odstawić do wystygnięcia.
Wszystkie składniki suche mieszamy w misce, następnie dodajemy płynny miód i przestudzone masło. Zagniatamy do uzyskania jednolitego, lepkiego ciasta, podsypujemy mąką kiedy za bardzo się klei, ale z umiarem oczywiście, a jeśli jest zbyt suche dodać odrobinę mleka, żeby ciasto stało się bardziej lepkie ;-)
Ciasto wałkujemy i wykrajamy kształty według uznania i zasobu kuchennych szafek. Pieczemy przez 10 minut w temperaturze 190st.C. Chwilę po wyciągnięciu ciastka twardnieją, dlatego też można przechowywać je nawet przez miesiąc, im dłużej leżą tym lepiej smakują. Tylko jak schować je przed łakomczuchami...zwłaszcza, że samemu jest się jednym z nich...:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz